środa, 29 lutego 2012
Niezwyczajna kotka w moim domu cz.2
Tak strasznie dłużył mi się ten dzień w pracy...Nie mogłam doczekać się powrotu do domu.Ciągle zastanawiałam się czy zobaczę jeszcze tego uroczego malucha. Czy kotek będzie gdzieś w pobliżu? Czy żaden z sąsiadów go nie wygoni?Czy jakiś pies nie zrobi mu krzywdy? W duchu obiecałam sobie,że jeśli kicia nadal tam będzie-koniec kalkulacji-zostaje z nami,a Książę będzie musiał się przyzwyczaić.Inne wyjście nie wchodzi w grę.
Nareszcie nadeszła wyczekiwana godzina.Wybiegłam z pracy,by jak najszybciej dotrzeć do męża i wreszcie znaleźć się w domu.Kiedy tylko wysiedliśmy z samochodu zaczęłam się gorączkowo rozglądać wokół budynku i nasłuchiwać. Nie musiałam długo szukać.Z krzaków nieopodal dochodziło znajome miauczenie,które zdążyło już zainteresować bawiące się w pobliżu dzieci...Bez namysłu pobiegłam w tamtym kierunku,wydobyłam kociaka(co, jak się okazało,wcale nie było takie proste) i zwyczajnie zabraliśmy go do domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz